Informujemy, iż na naszych stronach w celach świadczenia usług stosujemy pliki cookies i podobne technologie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz zmienić te ustawienia, dowiedz się więcej z Polityki Prywatności.
Zamknij

Zielone wzgórza nad Soliną

Zielone wzgórza nad Soliną
Zaporę budowało naprawdę mnóstwo osób. Wielu z nich to znane, ciekawe osobistości.

I zapomnianych ścieżek ślad…… słowa z piosenki Wojciecha Gąsowskiego znane są nie tylko Turystom odwiedzającym te tereny, jednak ich właśnie najbardziej zainteresują.
Jezioro Solińskie bywa także nazywane Bieszczadzkim morzem. Jest wykorzystywane jako ochrona przeciwpowodziowa oraz do produkcji energii eklektycznej. Powstało pod koniec lat 60 XX w. po tym jak wybudowana na rzece San zaporę. Wtedy to stała się największa z tragedia dla ok 3 tys. ludzi – powódź która zabrała im całe dorobki życia. Zalew Soliński jest największym, sztucznym jeziorem w Polce pod względem pojemności. 

Zapora solińska

Solina to ośrodek sportów wodnych jak również przystań dla statków spacerowych. Solina jest miejscowością dobrze znaną większości Polaków. Jeżeli zapytamy kogoś na ulicy o Solinę, to zapewne usłyszymy z czego słynie oraz gdzie się znajduje. Geograficznie Solina, a także całe jezioro (zalew) nie znajdują się w Bieszczadach ale Górach Sanocko-Turczańskich. Jedną z największych atrakcji turystycznych miejscowości oraz całych Bieszczad w ich granicach turystycznych jest oczywiście zapora solińska. A już z pewnością dla tych, którzy nie lubują się w wyprawach górskich. Po drodze do zapory znajdziemy liczne punkty gastronomiczne, kioski oraz stragany sprzedawców pamiątek, fotografów itp.

Szukasz noclegów w Solinie? Nie szukaj dalej.
Sprawdź naszą ofertę noclegów w Solinie

Solińskie zakazy

Na zaporze kiedyś nie można było robić zdjęć, obecnie nie ma z tym problemu. Jest także monitorowana na całej długości. Wchodząc na zaporę, po prawej stronie otwiera się wspaniały widok zalewu, ale ze względu na jego zawiłe kształty z zapory możemy oglądać niewielki fragment zbiornika. Obecnie każdy może zwiedzać korpus zapory i wejść na jej koronę -  aczkolwiek do 2006 roku dotyczyło to grup zorganizowanych. Zwiedzanie wnętrza solińskiej hydroelektrowni dla osób indywidualnych jest dostępne w godzinach 10, 12 oraz 14.00 - tylko z przewodnikiem, minimalna ilość osób to 15. Po przejściu korony zapory mającej 664 metrów długości, można pójść na kąpielisko lub przystani w której cumują statki turystyczne. Na przystani jest wypożyczalnia sprzętu pływającego.

Zaporę budowało naprawdę mnóstwo osób. Wielu z nich to znane, ciekawe osobistości. Jedna z nich był Kazimierz Orłoś. Ojciec znanego syna – dziennikarza Macieja Orłosia, ale sam jest pisarzem. Przy budowie zapory był on radca prawnym. Inżynier Kazimierz Warchoł z urodzenia Sanoczanin również jest barwną postacią związaną z Zaporą w Solinie. W roku 1960 wrócił on w rodzinne strony – do Myczkowiec. Zatrudniony został właśnie tam jako fachman zajmujący się eksploatacją. Udział brał w odbiorze niektórych urządzeń w Myczkowcach i w Solinie. Następnie przez wiele, wiele lat był dyrektorem zespołu elektrowni. 

Inspektorem nadzoru przy budowie Zapory była Ewa Beiner – córka znanego pisarza, Pawła Jasienicy. Głównym inżynierem na budowie był Józef Dębowski – w Solinie i Stanisław Wójcicki – przy budowie Myczkowiec. Wójcicki był bardzo ciekawą postacią. Pracował w „Energoprojekcie” i zdarzały się sytuacje, kiedy brakowało mu jakiegoś rysunku lub innego szczegółu potrzebnego przy pracy. Wówczas potrafił on jak to się mówi „na kolanie” wykonać potrzebną pracę tylko dlatego, żeby nikt nie „stał z robotą”.

Głównym projektantem Zapory w Solinie był Feliks Niczke

Budowa Zapory Solińskiej trwała 8 lat. Śpiewano o niej głośne, znane przeboje, reżyserzy kręcili udane filmy na ten temat. Ale codzienne życie na budowie nie zawsze „usiane było różami”. Nie brakuje historii, które nie jednego odstraszyłyby od roboty przy takowych obiektach wodnych. Na przykład w czasie kiedy betonowano jedna ze środkowych sekcji zapory, inżynier Jakielasz skończył pracę i zszedł do kantorku. Na miejscu zostało mimo późnej pory jeszcze kilku pracowników. Inżynier usłyszał w pewnej chwili świst i huk…nad zaporą zobaczył linę dźwigu. Na końcu tej liny powinien być zbiornik z betonem, ale nic tam nie było. Myślał przez kilka strasznych chwil, że zdążyła się tragedia…20 ton betonu spadło na ludzi. Na szczęście okazało się, że akurat chwilę przed zdarzeniem poszli na papieroska. I jak tu wierzyć choćby lekarzom, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu? Czasem to zdrowie, a nawet życie ratuje w skutek szczęśliwego zbiegu okoliczności.

Z przystani kursują statki turystyczne, odpływające podczas sezonu turystycznego co jakieś 30 minut. Statki zmieniają trasę co kilka lat, choć nie są to znaczące zmiany. Obecnie płyną one na ogół 2 trasami. Pierwszy w kierunku Wyspy Małej, potem stateczek omija ją po lewej stronie, płynie do Wyspy Dużej, nazywanej również Wyspą Energetyka mijając po prawej stronie Polańczyk, i ją opływa w około dwóch trzecich długości. Następnie zawraca i podąża z powrotem do Soliny. Alternatywna podróż prowadzi podobnie jak pierwsza, przy czym Wyspa Mała jest mijana po prawej burcie a później statek opływa Półwysep Jawor, a potem zawraca. Obecnie na "Białą flotę" w Solinie składają się 3 statki: "Żubr", "Bieszczady" oraz "Dariusz". Pływa jeszcze kilka statków wycieczkowych: "Bryza", "Tramp", szkuner "Smok", wszystkie 3 pływają z Polańczyka, 
statek "Werlas" (Solina-Jawor), statek "Komandor" (WZW Jawor).

Niebezpieczna Solina

Blisko przystani jest położone dzikie kąpielisko i zjeżdżalnia wodna. Faktem jest, niestety dość zatrważającym, że obecnie w Solinie nie ma ani jednego kąpieliska z ratownikiem. Nad całym zalewem znajdują się tylko 3 strzeżone kąpieliska: dwa w Polańczyku a także jedno w Wołkowyji. Trzeba przypomnieć, iż na terenie Zalewu Solińskiego kąpiel "na dziko" jest zakazana. Ze względu na wystające z wody pozostałości terenów zalewowych i ukształtowanie dna zbiornika jest to bardzo niebezpieczne – odkąd utworzono zalew, pochłonął od w ten sposób ponad 200 ludzkich żyć.

W sezonie turystycznym Solina jest mocno przeludniona, a jej największym atutem i zaletą jest zapora wodna. Popularne powiedzenie mówi: „Zobaczyć Solinę i … więcej nie przyjeżdżać”, ponieważ miejscowość jest skomercjalizowana, z mnóstwem sklepików, bud oraz kramików sprzedających mydło i powidło. Do tego należy dołożyć brak miejsc parkingowych, „drożyznę” oraz hałas. Wielu Turystów rezygnuje z Soliny na rzecz mniej znanych miejscowości w okolicy.

Pływające trumny

Jako ciekawostkę mrożącą wręcz krew w żyłach można dodać, że w latach 90-tych pewni wędkarze z Zalewu Solińskiego zauważyli w Polańczyku, w wyniku obniżenia się poziomu wody w Solinie pływające w pobliżu krzyże i trumny. Wywołało to ogromne poruszenie, dlatego, że przed utworzeniem jeziora na tym terenie było 5 cmentarzy, które teoretycznie zostały ekshumowane a także przeniesione w inne miejsca. Faktowi temu przeczyły znalezione na brzegu resztki trumien jak również ludzkie kości. Jaka szkoda, że owej historii nie zna chociażby Stephen King. Mógłby powstać z tego całkiem straszny horror. Wystarczyłoby dopisać do tego jakąś ciekawą historię o duchach na przykład.