Informujemy, iż na naszych stronach w celach świadczenia usług stosujemy pliki cookies i podobne technologie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz zmienić te ustawienia, dowiedz się więcej z Polityki Prywatności.
Zamknij
Legendy Kazimierza Dolnego
fot.: Jakub Hałun / Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0
W tym czasie miasteczko rozkwitało, osiedlało się tutaj coraz więcej ludzi, co niebywale cieszyło diabła, bo im więcej mieszkańców, tym więcej ludzi do kuszenia.

Kazimierz Dolny, to bardzo urokliwe  miasto, które pełne jest ciekawych miejsc, atrakcji i zabytków. Jednak to nie wszystko, co Kazimierz na tle innych miast wyróżnia. Ciekawa historia miasta, pełna historycznych wydarzeń, często była tłem dla artystów. Dużą rolę odgrywają tutaj również legendy, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie.

Legendy rodem z Kazimierza Dolnego

Pierwszą znaną kazimierską legendą, jest legenda o tytule „ O kogucie z Kazimierza co diabła przechytrzył”. W dawnych czasach w Kazimierzu Dolnym, jeszcze wtedy, kiedy Wietrzną Górę porastał las dębowy, mieszkańcy miasta często spotykali się tam, odprawiali rytuały, palili ogniska, oddawali się również rytuałom pogańskim. Pewnego razu nad dębowym lasem przelatywał diabeł. Bardzo spodobały mu się płonące ogniska, tak bardzo, że postanowił poczekać do rana, by obejrzeć całą krainę, która równie mocno go urzekła. Postanowił zatem osiąść się tutaj na dłużej. Na swój dom wybrał jamę wąwozu umiejscowioną pośród dębowych drzew. To miejsce wydało mu się idealne.

Szukasz noclegów w Kazimierzu Dolnym? Nie szukaj dalej.
Sprawdź naszą ofertę noclegów w Kazimierzu Dolnym

Diabeł i kogut

W tym czasie miasteczko rozkwitało, osiedlało się tutaj coraz więcej ludzi, co niebywale cieszyło diabła, bo im więcej mieszkańców, tym więcej ludzi do kuszenia. Po jakimś czasie tuż obok wąwozu zamieszkiwanego przez diabła, wybudowano klasztor. Dookoła klasztoru powstała fosa, to właśnie tutaj przeniósł się diabeł. Pewnego dnia czujny obserwator i kusiciel diabeł, zobaczył w Kazimierzu koguta. Ptak ten był dorodny, wyglądał tak smakowicie, że czart postanowił go zjeść. Bardzo rozsmakował się w kogutach, od tego dnia było to jego ulubione danie. Do jego ulubionych kogutów należały te czarne, jednak każdy inny również nie uszedł jego uwadze i zaraz stawał się posiłkiem diabła.

Wszystkie koguty w Kazimierzu Dolnym znalazły się w tarapatach, bowiem diabeł nie poprzestawał, niebezpieczeństwo czyhało wszędzie. W końcu w mieście został tylko jeden, ostatni kogut. Był on stary, ale bardzo mądry i rozważny. Opracował plan, aby przechytrzyć diabła, tylko w ten sposób mógł uratować swoje życie, inaczej podzieliłby los innych kogutów. Ukrył się w przygotowanej wcześniej kryjówce wraz ze swoją towarzyszką, urokliwą kurą. Diabeł przeczesywał całe miasto, by odnaleźć ostatniego koguta, używał do tego swoich mocy, które jednak nie były w stanie mu pomóc. Był bardzo zdeterminowany i coraz bardziej zdenerwowany tym, że jego poszukiwania nie dają żadnych rezultatów. W tym czasie swą pomoc kogutowi zaoferowali zakonnicy z zakonu przy którym podstępny diabeł zamieszkał.

Udali się oni do nory diabła, poświęcili ją święconą wodą, wszystko wokół również, miało to pomóc w pozbyciu się diabła. Kiedy czart wrócił do swojej nory, nie był w stanie długo w niej wytrzymać, bowiem jak wiadomo święcona woda, jest znienawidzona przez diabły. Nie mógł on znieść jej zapachu i zaczął uciekać w pośpiechu, jak najdalej od wyświęconej nory. Dopiero wtedy kogut wraz z piękną kurą, wyszli z ukrycia i dumnie spacerowali ulicami Kazimierza Dolnego. Dużo udział w ocaleniu ostatniego koguta, mieli zakonnicy. Od tego czasu w Kazimierzu Dolnym wypiekane są drożdżowe koguty, które bez wątpienia stały się symbolem miasta, tak jak na przykład w Toruniu pierniki. Drożdżowy kogut jest atrakcją dla turystów, po dziś dzień sprzedaje się ich ogromna ilość, bowiem to bez wątpienia najbardziej trafiona pamiątka z wycieczki po tym jakże uroczym miasteczku.

Król i Estera w Kazimierzu Dolnym

Drugą równie znaną legendą kazimierską, jest legenda „Parochet pięknej Estery”, opowiadająca o niezwykłej miłości króla Kazimierza Wielkiego i Estery, Żydówki o niezwykle pięknej urodzie. W tamtych czasach, to niezwykle malownicze miasteczko nad Wisłą, zamieszkiwane było jeszcze przez Żydów. W mieście nie brakowało starych kamieniczek, malowniczych domków, jednak w tym czasie największą uwagę skupiała wielka, murowana synagoga, zlokalizowana tuż u stóp Góry Trzech Krzyży. W owej synagodze wisiała niezwykle piękna zasłona, którą nazywano parochetem. W Kazimierzu mówiono, że zasłonę tę haftowała piękna Żydówka Estera.

Jeżeli natomiast chodzi o faktyczne pochodzenie Estery, do dziś tego niewiadomo. Jedni mówili, że pochodzi ona z kielecczyzny, a dokładniej z Opoczna. Na takie słowa mocno denerwowali się kazimierscy Żydzi, dla nich nie ulegała wątpliwości, że Estera jest córką Rafaela, miejscowego krawca, który cierpiał biedę wraz ze swoją liczną gromadą dzieci. Wszystko jednak zmieniło się, kiedy Estera swą osobą zainteresowała samego króla. Król obdarzył piękną, czarnowłosą wielką miłością, zabrał ją na zamek, wkrótce potem w Bochotnicy powstał drugi zamek.

Jakiś czas później specjalnie dla Estery z wdzięczności za to, że piękna Żydówka na świat wydała królowi dwóch synów: Niemira i Pełkę, król nakazał wybudować synagogę, by Estera miała się gdzie modlić. Kiedy ukochany Estery wyjeżdżał z miasta na wyprawy, Estera by nie tęsknić, haftowała złotymi nićmi parochem, który miał okrywać rodały, które to umieszczone były na ołtarzu w synagodze. Na owej zasłonie Estera wyszywała węża, kusiciela Ewy z raju i królewskie korony. Kazimierscy Żydzi, byli bardzo dumni z pięknej Estery i z tego, jaką zajmowała ona pozycję u boku króla.